sobota, 10 grudnia 2016

,,Bardzo polubiłam bliźniaczki" (Ulka)

Uch, ale may teraz w domu pełno! Przybyło czworo nowych domowników! Tak hałasują, że Leon chowa się po szafach. Kto to? No właśnie:

W Niańczym Domu, nie daleko nas, mieszkały sobie m. in. cztery lalczątka Alma, Beata, Celina i Delfa. Były to krewniaczki Emiri, jakaś dziesiąta woda po kisielu. Wszystkie miały po lat dziewięć, za dwa tygodnie miały obchodzić dziesiąte urodziny, ( to były czworaczki) więc trzeba je było już z Niańczego odebrać. Niestety- pech- ich rodzice zmarli, wiec Emiri zaofiraowała się, ze znajdzie im dom. Brzmi to tak, jakby ona chciała je zaadoptować, ale jej chodziło by wepchnąć je nam- mi i Dorze, a! i oczywiście- Leonowi. Nie zrozumcie mnie źle- bardzo polubiłam bliźniaczki, ale to, zeby znaleźć im dach nad głową, należało do Emiri. Ona jednak zgrabnie wykręciła się, że Dora dopiero niedawno wyszła ze ,,szczęśliwego okresu bycia dzieckiem", po za tym ,,Ula umie piec taaaaaakie pyszne rzeczy, no i wspaniale szyje, a Leon ucieszy się z towarzystwa". Mimo iż to było tylko po to, by wymigać się od roboty, musiałam przyznać jej rację.
No i teraz w naszym domu buszują cztery dziesięciolatki, radosne i pogodne, wszystkie tak do siebie podobne, jak dwie cztery krople wody. Bardzo je lubię, a jak coś zbroją, to przepraszają, to miłe dziewczęta. Ale ze wszystkimi się nie uporam, jest ich za dużo, dlatego bliźniaczki jednogłośnie postanowiły, że Beata i Celina znajdą inny dom. Serce mi się kraje, jak o tym myślę, ale tam będzie im lepiej, niż tu, gdzie nie możemy poświęcić im tyle czasu, ile potrzebują.

1 komentarz: